Praca fotografa potrafi być czasem bardzo zróżnicowana.
W szczególności, gdy nabieramy wprawy współpracy z innymi i nagle okazuje się, że naszym modelem jest martwy, nieruchomy przedmiot, który wcale nie jest mniej wymagający niż typowa kobieta przed obiektywem. Również i z niego musimy wychwycić najlepszą stronę. Odkryć punkt, w którym prezentuje się najlepiej.
Zazwyczaj te przedmioty są proste i przedstawienie ich w interesujący sposób jest ciężkie,
ale gdy trafi nam się taki „designerski” przykład jak grzejnik o nazwie „Palma” projektu Marty Mulawy Kilarskiej bajka przedstawia się inaczej. „Współpraca” staje się ciekawsza, albowiem przy nietypowych kształtach pole do popisu jest o wiele wyższe niż przy innych, prostych rzeczach. Można by pomyśleć, że fotografia produktowa to zabawa w oryginalność, jednak jest to sporym wyzwaniem by stworzyć coś, co przyciągnie potencjalnego kupca. Nie można popadać w schematy, trzeba nauczyć się kombinować jak jeszcze nigdy dotąd. Tu nie chodzi o to, by pracować jak na linii produkcyjnej, tylko by z każdego przedmiotu wyciągnąć tyle ile się da, nadać mu duszy, swoistego charakteru. Wbrew pozorom to bardzo ciężka praca, na całe szczęście zwieńczona naprawdę przyjemną atmosferą w firmie.
Oczywiście obowiązki obowiązkami, ale to duża przyjemność pracować w dobrym towarzystwie niż tylko dostosować się do poleceń. Moim okiem firma ma predyspozycje do rozwijania się. Uderza w nowoczesny i oryginalny design. To się chwali, że jest otwarta na eksperymenty i coś zupełnie nowego.