Poza Schematem – Marek Lasota

Są tematy bardzo kruche, po których stąpa się jak po cienkim lodzie.

Jednym z tej kategorii jest temat polityki. Jest on o tyle poważny (zwłaszcza w tym momencie), że odbywały się ostatnio wybory na prezydenta miasta Krakowa. Teraz już wiadomo kto zwyciężył, a kto po kulturalnym boju został na drugim miejscu. Pan Marek Lasota, który wystartował po raz pierwszy do takiej batalii, przegrał o włos z obecnym prezydentem miasta Krakowa, Panem Jackiem Majchrowskim.

Miałem okazję fotografować oraz poznać Pana Marka Lasotę.

Niby zlecenie jak wszystkie inne, ale na inną skalę. Chodzi tu o podejście ludzi do polityki. O tym zaraz napiszę. Troszkę myśli mi teraz chodzi po głowie. Pan Marek wydał się bardzo fajnym gościem. Taki sam człowiek jak ja, czy ty, czytelniku. Zdążyliśmy wymienić kilka zdań, mimo zdecydowanego ograniczenia czasowego związanego z kampanią wyborczą. Masę spotkań, załatwień, konieczność realizacji programu. W związku z tym zdjęciom towarzyszył bardzo duży pośpiech. Taki stan rzeczy wymusił na mnie dużo wcześniejsze przygotowanie i pełną realizację planu. Trzeba przyznać, że to ciężkie dla osoby, która lubi mieć kilka wariantów, ale przede wszystkim kocha improwizację. Plan obejmował portret na ulicy Kanoniczej oraz portret z widokiem na Wawel z centrum konferencyjnego Stefan Batory. A potrzebne było tylko jedno zdjęcie do gazety. Oczywiście zrobiłem standard, który był gdzieś tam zaplanowany, ale bardziej skupiłem sie na tak dobrze znanej mi improwizacji. Patrzyłem, obserwowałem i wykorzystywałem sytuację, w których Pan Marek witał sie czy pozdrawiał rozpoznające go osoby. Dla mnie to jeszcze nie było to. Po drodze na drugie miejsce zdjęć ktoś zażartował, że fajne byłoby zdjęcie z preclem czy też obwarzankiem. To właśnie było zielone światło dla mojego umysły. Kojarzy się idealnie z Krakowem. Szybko w głowie przewertowałem miejsca, które już widziałem z tysiąc razy w pobliżu Barki Batory. Padło na schody, na których poprosiłem, żeby Pan Marek usiadł z obwarzankiem w ręku. Troszkę złamaliśmy tym sposobem kanon portretu, który towarzyszył politykom w kampanii. Dla mnie było to wyjście ze schematu, ukazujące kandydata na prezydenta jako zwykłego człowieka. Oczywiście cieszę się, że sztab odpowiedzialny za kampanię podjął ostatecznie decyzję, że to to zdjęcie trafiło do gazety, a nie standard, który był zaplanowany.

Wracając teraz do podejścia ludzi do polityki.

Bardzo dużo osób z mojego grona odradzało mi ujawniania tego, że ja robiłem to zdjęcie. Słyszałem głosy, żeby nie mieszać się w politykę, bo Cię zaszufladkują, że jesteś „od nich”. Poczułem się tak, jakbym miał stać się przez to trędowaty, co jest w moim przekonaniu chore i tu moja frustracja zaczyna narastać. Nasza polityka jest popierdolona, to fakt. Autentyczność tego przejawia się również w wyborcach. Nie można wsadzać wszystkich do jednego worka. W każdym ugrupowaniu politycznym znajdziemy ludzi, którzy chcieliby coś zmienić, starają się działać, ale żeby to zrobić, trzeba działać razem. Nie krytykujmy pomysłów tylko dlatego, że ktoś jest z innego ugrupowania. Troszkę przypomina mi to kiboli, o których politycy tak negatywnie się wypowiadają. Sami niszczą się wzajemnie popadając w coraz większe wojny z innymi ugrupowaniami. To nie jest już zdrowa rywalizacja.Musimy działać dla wspólnego dobra. Konkurencja i rywalizacja jest potrzebna, bo to z niej rodzi się rozwiązanie. Wkurwia mnie jak ktoś próbuje wmawiać mi, że coś jest „czarne, kiedy jest białe”. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że tak się robi politykę w dzisiejszych czasach. Powtarza się kłamstwo tak długo, aż stanie się prawdą, a ślepe owieczki pójdą wszędzie, gdzie Pan chce. Każdy narzeka na politykę, ale na wybory nie pójdzie, bo i tak przecież to nic nie zmieni. Takie jest podejście przeciętnego „Kowalskiego”, a to ludzie, którzy są zjednoczeni mają największą władzę. Zresztą też nie mogę pojąć jak to jest, że ludzie pozwalają na to co się dzieje w Polsce. Dlaczego z moich podatków sponsorowany jest kościół, a szpitale klepią biedę? Może chciałbym mieć wpływ na co idą moje pieniądze? No tak, przecież wypełniając pit mogę przekazać jakąś gównianą kwotę na jakąś fundację. Mydlenie oczu.

Skoro mnie czekają konsekwencje za swoje czyny dlaczego one nie są wyciągane wobec polityków?

Nie dajmy sobą manipulować i w końcu rozliczajmy z obietnic, bo jak oglądam w telewizji, że posłowie świetnie się bawią zagranicą za „moje pieniądze” to mam ochotę „wysłać ich na wycieczkę w kosmos, nasłać Bukę z Muminków…”. Oryginalne stwierdzenie było zbyt brutalne, musiałem je ocenzurować. Kontrowersyjnie, ale w dzisiejszym świecie odnoszę wrażenie, że inaczej się nie da. Zbyt dużo głupców jest u władzy i rządzi nami. Pozorna wolność, a uczyli mnie na historii, że niewolnictwa już nie ma.

Marek Lasota Kraków Pracownia Fotograficzna Micuda
About Author
micuda

Leave a Comment

Name*
Email*
Website